poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział 23 Part 2, ale zaliczmy jako 24

Chodziliśmy po dość gęstym lesie jak głupcy, zanim dotarliśmy do jakiejś małej wioski. Oczywiście Dean musiał iść przedemną, ponieważ jego duma kazała mnie chronić. Jakbym sama nie mogła tego zrobić... Po przejściu niewielkiej "uliczki" liczącej około 4 domy, weszliśmy do tawerny. Upici wieśniacy, gruba baba za ladą, wszystko jak w książkach.
-Witajcie, nigdy was tu nie widziałam. Nowi? - Spytała kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Tak, poszukujemy pewnego mężczyzny. Wysoki, ciemne długawe włosy, podobny trochę do łosia - Zaśmiałam się cicho po wypowiedzeniu tego. Zawsze w bunkrze go tak nazywałam. Łosiek. Łosiek i jego brat Wiewiór. Prawdopodobnie przejęłam to po Crowleyu, ale to już inna historia.
-Ah, poszukujecie Samuela. Był tu jakiś czas temu i szukał jakiejś parki. Prawdopodobnie was. Minęliście się - Po tym, jak zamówiłam dwie szklanki trunku podobnego do whisky ale o dziwnej nazwie, Dean upewniając się, że nikt nie widzi, wyjął telefon z zamiarem napisania do Sama. I oh, co za niespodzianka. Brak zasięgu.



-Nie wiem na co liczyłeś, wiewiórze
-Idę go poszukać, a ty widzę, że masz plan się napić. Dowiedz się przy okazji czemu tu jesteśmy - Mówiąc to, wstał i wyszedł, poprawiając uwierającą go zbroję. Ja już domyślałam się, czemu tu jesteśmy. Jedno słowo, Gabriel.
-Proszę panienko, Widzę, że twój mężczyzna zwiał. Dziwne, mężczyźni zazwyczaj nie zostawiaj tak pięknych dam samych - Wypiłam szybkimi łykami obie szklanki, nie zważając na zdziwione miny
-Umiem o siebie zadbać - I tutaj zrobiłam typową minę nienawiści. Znaczy się wiecie, takie jak na facebooku zawsze pisałam do Katherine " :) ". Po trzech kolejnych szklankach i szybkich shotach z paroma mężczyznami wpadłam na świetny pomysł.
-Słuchajcie, potrzebuje stolik, 20 szklanek i wór wiśni, albo... śliwek, lub coś takiego - Gdy podchmieleni mężczyźni przynieśli wszystko, ustawiłam szklanki po dwóch stronach stołu układając je w trójkąty, nalałam do wszystkiego trunku i rozdzieliłam dwie drużyny tłumacząc zasady.
-Okej, rzucamy wiśnie drużynowo na zmianę, jeżeli trafię wy pijecie tą szklankę, zjadacie owoc i wykonujecie wymyślone przez nas zadanie. Zaczynacie! - Bawiliśmy się doskonale, pijąc, krzycząc, śpiewając i wykonując dziwne zadania, do momentu gdy drużyna przeciwna zaczynała ostro dostawać w dupę.
-Dobra, dobra. Charles, uspokójże się - Uśmiechnięta podeszłam do niego, lecz ten spity i mocno wkurzony zaczął na mnie krzyczeć. Byłam spokojna do słów "Kobieta nie powinna..."
-JA CI ZARAZ DAM TY SZOWINISTYCZNA ŚWINIO! - Krzyknęłam ale zanim coś zrobiłam wszystko potoczyło się... dziwnie. Jego pięść lecąca w moją stronę, krzyk Sama i Deana stojących w drzwiach, ja łapiąca jego dłoń, on na podłodze i Gabriel stojący za mną.
-Gdzie z tymi łapkami? - Usłyszałam głos Gabe, a potem tylko ciemność.


~~*~~


Obudziłam się z niesamowitym bólem głowy, leżąca na jakimś twardym łóżku.
-Ouu - Zawyłam z bólu i podniosłam się delikatnie by zaraz poczuć dłoń na moim ramieniu.
-Jak się czujesz? - Spytał wiewiór.
-Chyba okey, gdzie jesteśmy i co się stało? - Spytałam z suchością w gardle. Chyba zbyt dawno nic nie "jadłam"
-Ten skurczybyk Gabriel pojawił się, wziął Sama i zniknął z powrotem do 21 wieku, więc pewnie zostaniemy tu jeszcze chwilę. A jesteśmy w małej chacie którą "pożyczyła" nam gospodyni karczmy, po tym jak dostałaś od tego wielkiego kolesia. - Ja?! Znokautowana?! Takiego wała!
-Yhym, muszę się przejść. Btw, nie licz na to, że będę ci gotować - Zaśmiałam się, a on przerzucił mnie sobie przez ramię... jak worek ziemniaków
-Kobieto, masz mnie słuchać, idziemy do kuchni! - Zaśmiał się, ale zaraz też mnie puścił. Wyszłam z chaty i zaraz spotkałam mężczyznę który przyczynił się do mojej migreny.
-Oh, witaj Scarlett. Chciałbym cię przeprosić za to wszystko. Byłem pijany i
-Nie szkodzi, nie żywię urazy. Przejdziemy się? - Ledwo weszliśmy do lasu, gdy go zahipnotyzowałam i "upiłam" trochę jego krwi. Tak kurwa, żywię urazę. Zaraz jednak zahipnotyzowałam go żeby zapomniał i odszedł. Wszystko niby ok, ale zanim wstałam oberwałam jeszcze mocnego kopniaka znikąd.
-Tęskniłaś?



















WITAJCIE Z POWROTEM! 
Domyślacie się kogo spotkała Scar? Bo ja mam dopiero zarys, więc jak ktoś poda fajny pomysł to się nie obrażę czy coś xD

4 komentarze:

  1. Kurcze. Czy tylko ja z czytelników nie wiem kogo spotkała Scar? :")
    Oh.. I tak się dowiem w kolejnym rozdziale!
    Rozdział supi. ♥ (Jak zawsze.) Czekam na kolejny ;D
    Weny życzę! ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahah dobre to w karczmie :"D dobre, dopóki jej nie uderzył :/
    ejj nwm łoś i wiewiór to sa najlepsze przezwiska :"D Crowley brawo!
    ja też nie wiem kogo spotkała, pewnie tego takiego wampira, tylko nwm jak mu było ;/ oby wyszła z tego cało ..
    super i czekam na nexta oraz rowniez weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Następny rozdział może pojawi się jakoś w weekend :)

      Usuń