-Witajcie, nigdy was tu nie widziałam. Nowi? - Spytała kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Tak, poszukujemy pewnego mężczyzny. Wysoki, ciemne długawe włosy, podobny trochę do łosia - Zaśmiałam się cicho po wypowiedzeniu tego. Zawsze w bunkrze go tak nazywałam. Łosiek. Łosiek i jego brat Wiewiór. Prawdopodobnie przejęłam to po Crowleyu, ale to już inna historia.
-Ah, poszukujecie Samuela. Był tu jakiś czas temu i szukał jakiejś parki. Prawdopodobnie was. Minęliście się - Po tym, jak zamówiłam dwie szklanki trunku podobnego do whisky ale o dziwnej nazwie, Dean upewniając się, że nikt nie widzi, wyjął telefon z zamiarem napisania do Sama. I oh, co za niespodzianka. Brak zasięgu.
-Nie wiem na co liczyłeś, wiewiórze
-Idę go poszukać, a ty widzę, że masz plan się napić. Dowiedz się przy okazji czemu tu jesteśmy - Mówiąc to, wstał i wyszedł, poprawiając uwierającą go zbroję. Ja już domyślałam się, czemu tu jesteśmy. Jedno słowo, Gabriel.
-Proszę panienko, Widzę, że twój mężczyzna zwiał. Dziwne, mężczyźni zazwyczaj nie zostawiaj tak pięknych dam samych - Wypiłam szybkimi łykami obie szklanki, nie zważając na zdziwione miny
-Umiem o siebie zadbać - I tutaj zrobiłam typową minę nienawiści. Znaczy się wiecie, takie jak na facebooku zawsze pisałam do Katherine " :) ". Po trzech kolejnych szklankach i szybkich shotach z paroma mężczyznami wpadłam na świetny pomysł.
-Słuchajcie, potrzebuje stolik, 20 szklanek i wór wiśni, albo... śliwek, lub coś takiego - Gdy podchmieleni mężczyźni przynieśli wszystko, ustawiłam szklanki po dwóch stronach stołu układając je w trójkąty, nalałam do wszystkiego trunku i rozdzieliłam dwie drużyny tłumacząc zasady.
-Okej, rzucamy wiśnie drużynowo na zmianę, jeżeli trafię wy pijecie tą szklankę, zjadacie owoc i wykonujecie wymyślone przez nas zadanie. Zaczynacie! - Bawiliśmy się doskonale, pijąc, krzycząc, śpiewając i wykonując dziwne zadania, do momentu gdy drużyna przeciwna zaczynała ostro dostawać w dupę.
-Dobra, dobra. Charles, uspokójże się - Uśmiechnięta podeszłam do niego, lecz ten spity i mocno wkurzony zaczął na mnie krzyczeć. Byłam spokojna do słów "Kobieta nie powinna..."
-JA CI ZARAZ DAM TY SZOWINISTYCZNA ŚWINIO! - Krzyknęłam ale zanim coś zrobiłam wszystko potoczyło się... dziwnie. Jego pięść lecąca w moją stronę, krzyk Sama i Deana stojących w drzwiach, ja łapiąca jego dłoń, on na podłodze i Gabriel stojący za mną.
-Gdzie z tymi łapkami? - Usłyszałam głos Gabe, a potem tylko ciemność.
~~*~~
Obudziłam się z niesamowitym bólem głowy, leżąca na jakimś twardym łóżku.
-Ouu - Zawyłam z bólu i podniosłam się delikatnie by zaraz poczuć dłoń na moim ramieniu.
-Jak się czujesz? - Spytał wiewiór.
-Chyba okey, gdzie jesteśmy i co się stało? - Spytałam z suchością w gardle. Chyba zbyt dawno nic nie "jadłam"
-Ten skurczybyk Gabriel pojawił się, wziął Sama i zniknął z powrotem do 21 wieku, więc pewnie zostaniemy tu jeszcze chwilę. A jesteśmy w małej chacie którą "pożyczyła" nam gospodyni karczmy, po tym jak dostałaś od tego wielkiego kolesia. - Ja?! Znokautowana?! Takiego wała!
-Yhym, muszę się przejść. Btw, nie licz na to, że będę ci gotować - Zaśmiałam się, a on przerzucił mnie sobie przez ramię... jak worek ziemniaków
-Kobieto, masz mnie słuchać, idziemy do kuchni! - Zaśmiał się, ale zaraz też mnie puścił. Wyszłam z chaty i zaraz spotkałam mężczyznę który przyczynił się do mojej migreny.
-Oh, witaj Scarlett. Chciałbym cię przeprosić za to wszystko. Byłem pijany i
-Nie szkodzi, nie żywię urazy. Przejdziemy się? - Ledwo weszliśmy do lasu, gdy go zahipnotyzowałam i "upiłam" trochę jego krwi. Tak kurwa, żywię urazę. Zaraz jednak zahipnotyzowałam go żeby zapomniał i odszedł. Wszystko niby ok, ale zanim wstałam oberwałam jeszcze mocnego kopniaka znikąd.
-Tęskniłaś?
WITAJCIE Z POWROTEM!
Domyślacie się kogo spotkała Scar? Bo ja mam dopiero zarys, więc jak ktoś poda fajny pomysł to się nie obrażę czy coś xD
Kurcze. Czy tylko ja z czytelników nie wiem kogo spotkała Scar? :")
OdpowiedzUsuńOh.. I tak się dowiem w kolejnym rozdziale!
Rozdział supi. ♥ (Jak zawsze.) Czekam na kolejny ;D
Weny życzę! ;>
Dziękuję Za miłe słowa <3
Usuńhahahah dobre to w karczmie :"D dobre, dopóki jej nie uderzył :/
OdpowiedzUsuńejj nwm łoś i wiewiór to sa najlepsze przezwiska :"D Crowley brawo!
ja też nie wiem kogo spotkała, pewnie tego takiego wampira, tylko nwm jak mu było ;/ oby wyszła z tego cało ..
super i czekam na nexta oraz rowniez weny życzę :*
Dziękuję! Następny rozdział może pojawi się jakoś w weekend :)
Usuń