poniedziałek, 5 października 2015

One Shot

Z góry zapowiem. Jeżeli nie jesteś fanem tej pary, jesteś przeciwny gejom albo tylko Dean+Cas, to nawet tu nie patrz. W sensie na ten post, bo nie chce mieć w komentarzach shit-sztormu ;') I tak, to jest w formie listu. No prawie xD Mam 2 z polaka nie czepiajcie się...


Drogi Samuelu Nie no, to nie ma sensu. Po prostu, nie uwierzysz co mi się wydarzyło!

Było ciepłe czerwcowe popołudnie, ni chmurki na niebie, ni wiatru. Zbliżało się zakończenie kolejnego roku szkolnego. Młody licealista, czyli ja, siedział na apelu myśląc jedynie o swoich przyszłych wakacyjnych przygodach. Wyjazdy ze znajomymi, grille z bratem lub wycieczki rodzinne. Rozmyślał o wolności nie zauważając nawet kiedy skończył się apel. Pożegnał się ze swoją klasą oraz z nauczycielami i zmierzał do wyjścia, gdy nagle zaczepiła go Jo.
-Winchester! Uważaj jak będziesz szedł do domu. Słyszałam dzisiaj, że zaczęły się jakieś protesty czy bunty! - Blondynka machnęła teatralnie rękoma zaraz patrząc mi prosto w zielone jak świeża trawa oczy.
-Obiecaj, że będziesz uważać! Ludzie z takich buntów są niebezpieczni! - Szybko się z nią zgodziłem, przeklinając się w duchu iż zostawiłem swój motor niedaleko pobliskiego kina. Jeżeli w mieści był jakiś bunt, to na pewno tam! Idąc po kamiennym chodniku rozpiąłem delikatnie białą koszulę i zarzuciłem na siebie czarną, skórzaną kurtkę. Pomijając fakt, iż było około 30 stopni. Dochodząc do mojego harleya, zauważyłem grupkę ludzi skandujących pod kinem.
-Wiedziałem... - Mruknąłem do siebie i przyspieszyłem, zaraz pakując swój tyłek na motocykl. Gdy zacząłem zakładać skórzane rękawice usłyszałem strzały. Prawdopodobnie policja zajęła się buntem. Oh Sammy, gdybyś widział moją minę, gdy jakiś szalony punk wskoczył mi na motor i krzyknął łapiąc za ramiona
-Jedź, kurwa, jedź! - Obejrzałem się szybko sprawdzając kto to i jakimś cudem zaufałem mu. Nie umiem tego wyjaśnić, ale mu zaufałem i odpaliłem silnik usuwając się z miejsca całego zdarzenia. Zaparkowałem machinalnie pod moim domem i wyłączyłem silnik.
-Dzięki - Odezwał się do mnie szatyn i zszedł z mojej bestii. Powtórowałem za nim
-Nie ma sprawy, jestem Dean Winchester
-Castiel Milton


Tak właśnie, Sammy, poznałem mojego ukochanego Castiela. A nie mówiłem młody, że nie uwierzysz?

Ps. Niedługo wracam do domu, pozdrów rodziców.

Kochający braciszek Dean

4 komentarze: