piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 2

Po szkole stałam na przystanku. Vickeron, Anabell, Sarah, Kasper, Derek i Ja. Chłopacy jak to dzieci poszli do nieznajomych i" zaczeli się zaczepiać.Umówili się na "ustawke", mieli wrócić ze znajomymi. W tym momencie przyszedł do nich Jace. Ci idioci namówili go aby z nimi poszedł się bić, zgodził się po dłuższym przekonywaniu. Widziałam, że Jace sie na mnie gapi. Wtedy zauważyłam, że idą ci chłopcy z jakimś starszym kolesiem który uciekł jak tylko zobaczył Jace, większość osób zrobiła tak samo. Tylko nie jeden. Poszliśmy do niego. Zaczeliśmy się śmiać bo znaliśmy się z tym chłopakiem, poszliśmy pod ich szkołę.Czekaliśmy tam chwilkę, Jace cały czas się na mnie patrzył, ja w sumie na niego też, ale JA przynajmniej próbowałam to ukryć. Potem poszliśmy spowrotem na przystanek, kiedy wszyscy rozmawiali padł temat rodzeństwa. To był mój pierwszy osobny temat z Jace'm który przeszedł na temat psów. Okazało sie że mieszka niedaleko mnie. W tym momencie Ja i Sarah poszłyśmy pisać test z Biologii. Po teście ( który dla mnie był strasznie ciężki ) wszyscy oprócz Jace i Kaspra pojechaliśmy autobusem do galerii. W trakcie jazdy na gape, okazało sie że jedziemy złym busem.
-To nie do galerii a na do innego miasta!- Krzyknął Vick. Na następnym przystanku wysiedliśmy i poszliśmy do Mc'Donalda, bo było bliżej niż do galerii. Oczywiście jak zawsze pokupywaliśmy pełno jedzenia i poszli się bawić.
-Bitwa na piłki ! Skład dziewczyny na chłopaków !!!- Krzykneła Ann. I tak zaczeliśmy się żucać, kiedy wyszłam się napić zobaczyła, że do chłopaków i Ann przyszedł ktoś z obsługi i ich upomniała. Mnie i Sare to omineło. Postanowiliśmy wyjść na dwór na małą zjeżdżalnie. Najmiejsza z nas, Ann mierzy ponad 150cm, a zjeżdżalnia do 130. Rura była zamknięta, więc po prostu weszliśmy do środka. Mieliśmy pewne problemy bo byliśmy za wysocy, lub za grubi, ale daliśmy radę. Usiedliśmy na półpiętrze i gadaliśmy. Było niezbyt wygodnie. Przynajmnej dla mnie bo to na moich nogach leżała Sarah. W pewnym momencie zostali tylko Ja, Sarah, Ann i Vickeron. Opowiadaliśmy sobie straszne historię, było ciemno a my byliśmy w małym pomieszczeniu, było zabawnie. Nagle Ann poszła do Mc. A ja, Sarah i Vick zostaliśmy sami. Nagle zobaczyłam że trzymają się za ręce. To okropne bo Vick dopiero dostał kosza, a Sarah ma chłopaka. Postanowiłam ich zostawić. Wychodząc obróciłam się i zobaczyłam jak się całują. To dziwne. Czas się pożegnać. Zrobiliśmy to szybko i wróciliśmy do domu. W domu żuciłam się na łóżko i zaczełam płakać ze szczęścia. Gadałam z Jacem! To było najważniejsze.Z przemyśleń wyrwał mnie dziwny dźwięk, coś zastukało w okno. Wystraszona wyjrzałam, to Derek żucał kamyczkami, kiedy otworzyłam on powstrzymał się od żucenia
-Co?!- Wrzasneła. Mimo późnej godziny.
-Jak to co ? Wyjdziesz?-Żucił. Nie odpowiadając ubrałam się i zeszłam na dół. Powłóczyliśmy się troche po wsi. Około 01:30 w nocy wróciłam do domu. Z przyzwyczajenia, poczytałam troche i poszłam spać.
Następnego dnia jak zwykle od rana to samo z takim wyjątkiem, że na śniadanie zjadłam jabłko. W szkole sama podeszłam do Jace i się z nim przywitałam a raczej przytuliłam, on mnie podniósł i powiedzieł mi "Hej". Potem zjawiła się Anabella i Sarah i też się z nim przywitały. Pogadaliśmy trochę i poszłyśmy na matematyke. Tam rozpoczeło się piekło.
-Chcę poruczyć pare spraw.- Kiedy wychowawczyni powiedziała to, momentalnie poczułam że będzie źle. I nie wiem czemu uśmiechnełam sie tym moim nonszalanckim i chamskim uśmiechem.
- Po pierwsze, wasze zachowanie na przerwie...- Po tych słowach wyłączyłam sie po 5 minutach pani spojrzała się na mnie, na Ann i na Sare.
-I to wasze żucanie się na chłopaków. Albo powiem wprost niepodoba mi się że przytulacie się z Jace'm. Jesteście jeszcze dziećmi. On jest dorosły!- Po tych słowach wszystkie wybuchłyśmy śmiechem. Nie mogłyśmy się powstrzymać. Po lekcji od razu pobiegłyśmy do Jace powiedzieć mu o tym, ale on pisał test i przy wbieganiu po schodach zatrzymał nas ochroniarz. To dziwne, zwykle stoi na dole. Trudno. Powiedziałam mu o tym kiedy znowu zostaliśmy sami. To sie coraz częściej zdarza. Po szkole Kath, Andrew, Buffy i Ja poszliśmy na przystanek po drodze idąc przez park zobaczyłam koszmarną scenę. Jace siedzi ze swoją dziewczyną na ławce, obejmują się. Przeszłam koło nich obojętnie, ale w środku właśnie umarłam.Następny dzień był bardzo nietypowy, z czego sie bardzo cieszyła. Od rana jechałam sama z kumplem autobusem. Zwykle jeszcze dwie osoby z nimi jadą, no cóż. Weszła do szkoły razem z Vicką, wtedy powiedziałam:
-Dzwoń po Jace żeby przyszedł.- Dla kogoś z boku mogło to wyglądać jakbym uczyniła Jace moim pieskiem, ale Vick sie zgodziła. Jace nie mógł przyjść. Po lekcjach ja, Vick, Kasper, Ann, Sarah i odziwo Jace poszliśmy do parku miejskiego na sesje zdjęciową. Jace nie miał iść ale jakoś go namówiłam. Kiedy wszyscy razem szliśmy, Sarah, Kasper, Ann i Vick sie wycofali przec co Ja i Jace zostali sami koło siebie. Patrzyliśmy sie na siebie a Sarah robiła nam zdjęcia ( co jak później sie okazało ) bardzo romantyczne... Kiedy Sarah zajeła sie fotografowaniem szczęśliwej pary, Vick, Ja i Jace chodziliśmy po ławkach przy amfi. Napoczątku chodziłam tylko ja ale dołączył do mnie Jace. Chodził tylko przy mnie i rozmawiał głównie ze mną. Dla mnie było to mega zajebiste. Po sesji wszyscy oprócz Vick poszliśmy na przystanek gdzie mieliśmy odjechać z Kasper. Tam stworzyły sie dwie grupki, pierwsza czyli Sarah, Ann i Kasper oraz druga czyli Ja i Jace. Rozmawiałam z Jacem, i to nawet jak przyjaciele! Zbliżał sie czas rozstania.
-Jedziesz z nami.- żuciłam do Jace, on troche zdziwiony odpowiedział
-Ale jak to? Nie będe miał jak wrócić.
-Wy***ane. Jedziesz z nami- Powiedziałam uśmiechając sie do niego. Tyle razy mnie dzisiaj podnosił, niósł gdzieś, przytulał i poświęcił mi tyle czasu, że czułam sie przy nim strasznie swobodnie.  Wraz z Kasprem wsiadłam do autobusu. Jak zwykle wbiegliśmy na tył.
-Cudowny dzień prawda?- Spytałam, ale Kasper mnie nie słuchał bo właśnie zepsuł słuchawki które dostał od mamy.
-E-khem
-Co ? Ja słucham...-Powiedział Kasper ale tylko przewróciłam oczami. Całą podróż przesiedzieliśmy w ciszy, Wysiadając zauważyłam jakąś postać której nigdy nie widziała. To mała wieś. Czyżby ktoś się wprowadził? To niemożliwe, wiedziałabym o tym odrazu. Postać była mężczyzną. I to nawet przystojnym widziała tylko jego czarne jeansy, czarną, skórzaną kurtkę, ciemne-blond włosy i buty. Twarz jej umkneła. Zanim zdążyła sie napatrzeć postać znikneła. No cóż, pewnie go sobie wyobraziłam. Idąc do domu przez park, zaczeło robić sie ciemno. Przeglądałam zdjęcia. W domu położyłam się i przejrzałam zdjęcia jeszcze raz. Było tam pełno mnie i Jace. Kiedy sie ogarnełam usiadłam przed laptopem i tak minął mi wieczór. Cały tydzień chorowałam.Co nie oznaczało, że nie byłam na bierząco. Castiel mi o wszystkim sms-ował. Wiedziałam nawet, że jakaś Monique (?) założyła fioletowe getry do żółtej bluzki! Bezguście! Plugastwo! Nadszedł poniedziałek, kiedy weszłam do szkoły Sarah żuciła sie na mnie i zaczeła mówić.
-Gadałam z Jacem, wyglądało to tak:
"-Ładna jest Scar ?
-No ładna
-A z charakteru?
-Fajna, można z nią normalnie pogadać, wyskoczyć na koncert. Nie to co z moją laską.
-A podoba ci się?
-No nawet."
Wpadłam w ekstazę. Po części przez to a po części dlatego że zobaczyłam Casa. Był cały tydzień we włoszech więc kiedy go zobaczyłam, żuciłam mu się w ramiona. To było ciężkie, ponieważ jest on o wiele niższy.

3 komentarze:

  1. Potem, a potem, bardzo dużo powtórzeń musisz nad tym popracować. żucać - nie i jeszcze raz nie, rzucać lepiej jest widoczne :D A jak już to Włoszech z dużej literki :)
    Myślałam, że to opowiadanie z SPN, a tu nic się nie dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy imię głównej bohaterki to jakiś skrót od nazwy planety Scaro? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to nie, po prostu gdzieś na facebooku mignęło mi się imie Scarlett i jakoś tak mi się spodobało ;)

      Usuń