czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 9

Biegałam zdenerwowana aby wszystko ogarnąć. Nie miałam pojęcia, gdzie co pozostawiałam. W salonie leżało pare butelek i jakaś paczka chipsów. Ledwo zdążyłam wszystko wyjąć, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. To był mój koniec, usłyszałam jeszcze jak Sam i Dean mówią o dobrych łowach. Nie było czasu, wziełam wszystko na ręce i wrzuciłam do swojego pokoju. Potem to ogarne.
-Scarlett, hej! Widze że nasza nora nadal jest w całości. Spodziewałem sie czegoś innego- Mimo tego, że nasza rozłąka trwała tylko jedną noc, stęskniłam się za Winchesterami. Na wejściu stał tylko Sammy. Więc powitałam go mocnym przytulasem.
-Spodziewałeś się pożaru? Czy może wielkiej imprezy niczym w "Projekt X"?
-Coś w tym stylu- Teraz to już nie był głos młodszego z braci. To był Dean. Przywitałam się z nim troche bardziej osobiście niż ze Samem. Pocałował mnie w nosek, liczyłam na coś innego.
-Mi też miło cię znowu widzieć Dean.
-Wiem, ide się rozpakować- Nasze życie wróciło do stanu "normalnego". O ile można tak nazwać codzienne polowania na różne potwory. Zyczajni ludzie, kiedy dziecko mówi, że boi się potwora z szafy reagują np."Nie bój się, on nie istnieje", potem pojawiamy się my i zabijamy to coś z szafy.

~~*~~

Mieliśmy kolejną sprawe, tym razem w Arizonie, zatrzymaliśmy się w jakimś motelu.
- Sammy skoczysz na zakupy? Scar idź go popilnować żeby nie kupywał samej sałaty- Powiedział Dean, to było dość oczywiste ani ja, ani blondyn nie lubiliśmy jedzenia Sama, za to on jak tylko widział gdy pochłanialiśmy hamburgery lub pizze, wyzywał nas.
-Spokojnie kupie wam coś- Odezwał się nagle Sammy, ale zanim wyszedł sięgnełam kurtkę i wyszłam razem z nim.
-Co tym razem?- Zaczełam rozmowe
-Ale, że co? Chodzi o to na co polujemy?
-Tak, Dean tylko powiedział, że to będzie łatwe.
-Ofiary wyssane z krwi do cna. Podejrzewam małą grupke wampirów w opuszczonej fabryce.
-I to jest nic wielkiego?- Spytałam zdziwiona, to nie było nic wielkiego, wielkie pijawki.
-No nie, walczyliśmy już z jednym, pamiętasz? Prawie ugryzł Deana...- Przerwałam mu dokańczając historie.
-Ale wbiłam mu kołek w plecy i ochlapałam ulubioną koszule Deana, a potem- Teraz to on mi przerwał.
-Przez cały tydzień chodził w tej obrzydliwej spranej koszulce z logo "Survivor" bo nie umiał włączyć pralki- W tym momencie wybuchneliśmy śmiechem. Ludzie którzy przechodzili obo nas nie mieli zbyt ciekawych min... Weszliśmy wkońcu do pobliskiego marketu
-Dobra, spójrzmy na liste: Sałata, ciasto, marchewka, ciasto, troche sera, ciasto, chipsy, Sam nie zapomnij ciasta, zupki chińskie, ciasto, szampon, CIASTO...
-Dean pisał?- Spytałam rozbawiona, w odpowiedzi Sam poprostu sie na mnie spojrzał i roześmiał. Kiedy szliśmy między półkami jakiś facet wpadł na mnie, ledwo utrzymałam się na nogach.
-Człowieku?! Uważaj jak chodzisz!- Ryknął Sam, ja niezdążyłam nic powiedzieć bo facet się tylko odwrócił i... warknął.
-Nic ci nie jest Scar? Coś cie boli? Co za palant...- Zareagował Sammy, nie czekał aż facet pójdzie. Potem poszliśmy do kasy, zapłaciliśmy i wróciliśmy do motelu. Nie zastaliśmy Dean'a, ale za to zostawił nam kartke na poduszce.
"Ide coś zjeść, bo pewnie zapomnieliście o mnie i nie kupiliście ciasta. Dzięki ~Dean"
-Szlag nie kupiliśmy ciasta!- Krzyknął nerdzik. No tak, nic nowego, Dean już sie przyzwyczaił, ale nadzieja umiera ostatnia... Sam przysiadł się do swojego laptopa, widziałam, że dostał sms'a, od swojego chłopaka. To oznacza, że musze wyjść bo zaraz sie zjawi jego anioł.
-Yhmm, wiesz co Nerdziku, ide poszukać Deana. Wróce z nim za jakąś godzinke, dwie.- Nie zdążyłam wyjść a już usłyszałam trzepot skrzydeł. Udałam, że nie słysze i wyszłam z pokoju. Zaczełam włóczyć się po mieście, kawiarnia "Leprahan" <zaznaczyć że była cała zielona?>, galeria "Octoplaza", pare małych sklepików i jubiler. Prawdziwe małe miasteczko. Zaczeło mi sie nudzić od tego zwiedzania więc napisałam sms do Deana "Gdzie jesteś?", odpowiedź dostałam pare sekund później "Wracaj do motelu, węszyłem troche. Wiem co to jest i gdzie to jest". Chciałam już go powiadomić o spotkaniu Sama i jego chłopaka Gabriela <który zawsze przynosił mi wiele słodyczy> ale sobie odpuściłam. Pobiegłam do motelu. Zajeło mi 10 minut zanim znalazłam się w małym pokoju. Nienawidziłam dzielić malutkiego pomieszczenia wraz z nimi, no ale jak wyjeżdżamy nie patrzymy na wygode. Po wejściu zastałam Deana dojadającego frytki oraz Sama, niedokładnie zapięta koszula, rozwiązany but i ledwo wystające bokserki spod kołdry jasno świadczyly o tym co robił jeszcze 20 minut temu.
-Skoro łaskawie przyszłaś -Miałam ochote mu przerwać i powiedzieć, że biegłam ale sie powstrzymałam- zaczynajmy. A więc wampiry, ale nie w starej fabryce, tylko w opuszczonej posiadłości. Kiedyś mieszkała tam pani Dowkins <Dean poznał jej wnuczke, potym jak ją wypytał o babcie i ten dwór, zabawił się troszke. If you know what I mean>, byłem tam i naliczyłem jakieś 4 wampiry. Pójdziemy tam jutro rano.- Oświadczył łowca, zadowolony z siebie jadł dalej. W nocy nie mogłam spać, na taką dużą grupe jeszcze nie polowałam. Nie licząc paru demonów naraz, ale wampiry? Jeden ostatnio by zabił Deana, a co dopiero cztery? Zasnełam koło 3/4 nad ranem, długo nie spałam bo o szóstej wstał Sam i nas pobudził. Niezbyt nam się to podobało, lubiliśmy długo pospać. Wyszliśmy około ósmej, ponieważ Dean musiał sie najeść, a ja pomalować. Kiedy już byliśmy pod dworem Dowkins'ów, miałam lekkie wątpliwości. Po pierwsze, byłam młodym łowcą, nie umiałam zabijać wampirów, znaczy sie umiałam, ale to było zbyt trudne. Sammy i ja mieliśmy kołki. Za to jego brat miał pierwsze ostrze które zabijało każde cholerstwo jakie łazi po świecie. Kołki były maczane w werbenie, która działa na wampiry jak warzywa na Deana, przynajmniej tak uważał Sam. Starszy brat mocno pchnął żelazną brame z wielką literą "D" na środku. Teraz dopiero dobrze zobaczyliśmy cały dwór, podjazd wylany zwykłym asfaltem, dookoła krzaki róż. Dom był bardzo stary, pomalowany szarą farbą, najbardziej wyróżniał się pozłacany ozdobny gzyms. Staneliśmy przed wielkimi ozdobnymi drzwiami, Bracia zaczeli grać w "papier,kamień,nożyce" jak zwykle kiedy któryś z nich miał coś zrobić. Mi nie pozwalali rzucać się jako pierwszej. Jak zwykle Dean przegrał. Taktyka "zawsze nożyce" nie jest zbyt dobra, zwłaszcza kiedy Sam używa taktyki "zawsze kamień". Starszy z braci mocno kopnął w drzwi który nawet nie drgneły.
-Może spróbujemy tak?- Spytałam, poczym poprostu pociągnełam za gałke a drzwi sie otworzyły. Dean zrobił się czerwony na twarzy i wszedł jako pierwszy. Za nim wślizgnełam się ja, a na końcu Sammy. Drzwi się zatrzasneły gdy tylko weszliśmy. Zostaliśmy otoczeni, Dean sie pomylił, było ich o wiele więcej niż mówił. Dwóch rosłych mężczyzn na schodach, byli ubrani cali na czarno, jedna wampirzyca za nami <blondynka, ciemne jeansy i biała koszula>, po naszej prawej, przy wejściu chyba do kuchni stało dwóch mężczyzn i jakaś kobieta, po lewej ściana.
-Prosze, prosze. Łowcy sami wpadli w sidła, Sam, Dean i...- Odezwała się wampirzyca za nami.
-Nie twój zasrany interes- Powiedział Dean w tym samym momencie zasłaniając mnie swoim ciałem.
-Trudno, na jej grobie będzie napisane "kolejna ofiara Winchesterów"
-...kolejna?- Spytałam szeptem ale nikt mi nie odpowiedział ponieważ zaczeła się walka. Jakiś wampir rzucił się na Deana który upadł i zaczął się szarpać z wampirem, po krótkiej chwili potwór padł martwy. Następnie jedna z wampirzyc rzuciła się na Sama, Starszy brat właśnie zajmował się kolejną dwójką. Na mnie rzuciła się blond wampirzyca.
-Który cię w to wciągnął młoda?- Spytała mnie, bezczelna. Nie miałam zamiaru odpowiadać, poprostu zaatakowałam. Długo się z nią szarpałam, w tym samym czasie Dean odciął głowe jakiemuś brunetowi. Wampirzyca z którą walczyłam się wściekła.
-Walczycie z nami, ale co jeśli jeden z was będzie takim potworem?!- Po tych słowach ugryzła się w nadgarstek z którego poleciała szkarłatna ciecz. Dosłownie wcisneła mi ręke w usta.
-Scarlett!- Usłyszałam krzyk Deana, i poczułam nagle straszny ból i dreszcze na całym ciele. Potem już tylko spokój...

4 komentarze:

  1. Wampirów nie da się zabić kołkami ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wampiry z tego opowiadania, to wampiry z "The Vampire Diaries". Można je zabić kołkiem :)

      Usuń
  2. Widzę, że plątasz TVD z SPN - mogłaś dać o tym notkę gdzieś z boku, że to nie tyle stwory spotykane w Twoim opowiadaniu z Supernatural, ale właśnie z TVD. Człowiek się gubi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem przepraszam, ale chyba wszyscy się skapneli, że coś jest nie tak z tymi wampirami, prawda? ;)

      Usuń